Harry Shein, Estończyk mieszkający obecnie w Izraelu i „osoba całkowicie niereligijna”, wyjaśnił to w ten sposób:
„Istnieją dwa sposoby rozumienia świata, jednym jest wiedza – to znaczy, gdy jesteśmy pewni, że coś istnieje lub coś nie istnieje – a drugim jest wątpienie. A rzeczy, w które wątpimy, nie możemy udowodnić, czy istnieją, czy nie – wierzymy w nie.”
Według Sheina najważniejsze w wierze nie jest to, że istnieje, ale to, że myśli wynikające z wątpliwości „pomagają nam w jakiś sposób żyć”. Zajmowanie się więc wiarą dla osoby niewierzącej, jak mi się wydaje, nie jest zbędne ani nie jest stratą czasu”.
Ale czyż nie jest to osobliwy rodzaj wątpliwości, który skłania do zaangażowania się w wiarę, a nie oddalania się od niej? Czy osoba, która myśli poważnie o Bogu jest nadal niewierząca? Mówiąc słowami Paula Tillicha, który również podkreślał połączenie wiary i wątpliwości, poprzez wiarę człowiek ryzykuje przeskoczenie poza rozum, aby dostrzec wyższą, głęboką strukturę naszego życia i rzeczywistości.
Niewierzących, którzy zachowują się w ten sposób, Tillich wcale nie uważa za niewierzących: unikają oni jedynie używania słowa „wierzący”, które niesie ze sobą niechciane uprzedzenia religijne.
Jest też inny rodzaj podejrzeń, które prowadzą od wiary i dlatego się ich unika. Żaden prorok ani apostoł nie został posłany, aby zasiać wątpliwości, ale aby obudzić wiarę. Ale i tu nie ma ucieczki przed wątpliwościami: trzeba poddać w wątpliwość prawdy, w które wcześniej się wierzyło. Jest to często opisywane w Biblii: dzięki wierze można objawić to, co wydaje się niemożliwe zwykłymi środkami.
Żona Abrahama, Sara, śmiała się, gdy usłyszała, że na starość będzie bezdzietna. „Dla Boga nie ma nic niemożliwego” – przyszło anielskie wyjaśnienie, podobnie jak później dla Maryi Dziewicy.
Nowy Testament wzywa do wiary w Jezusa Chrystusa, w którym niezwykła bliskość Boga została doświadczona ze szczególnymi konsekwencjami. „Takiej rzeczy nigdy nie widziano w Izraelu” – mówiono, gdy wypędzał demony. Wyjątkowe jest też zmartwychwstanie Jezusa, które na wieść o nim sprawiło, że rzymski gubernator uznał, że Paweł oszalał. Ale bez zmartwychwstania Chrystusa, mówił apostoł Paweł, wiara chrześcijańska jest pusta i bez znaczenia.
Czym jest wiara?
Wiara jest zawsze w jakiś sposób związana z tym, co cudowne, co paradoksalne, co absurdalne, co wykracza poza to, co zwykłe. Istnieją dwa rodzaje irracjonalności: ta, która jest poniżej rozumu i ta, która jest ponad rozumem. Kiedy Marcin Luter wzywa do ukrzyżowania rozumu w kontekście wiary, ma na myśli to, że rezygnacja z ograniczonego zdrowego rozsądku odsłania wyższą rzeczywistość. Rozumienie poprzedzające wiarę inspiruje wiarę do uwierzenia; rozumienie następujące po wierze przekracza to, co poprzedzające.
Natura i zdolność wiary zależą od tego, w kogo lub w co się wierzy. Jeśli człowiek wierzy w siebie lub w pieniądze, może wierzyć zgodnie z ich możliwościami. Ci, którzy wierzą w Boga, mogą liczyć na Jego pomoc. O takiej wierze Jezus mówi, że może przenosić góry: „Bo to Bóg działa w was” – wyjaśnia Paweł. Tu również należy przezwyciężyć zwątpienie: „Dlaczego zwątpiłeś?”. Jezus zapytał Piotra, gdy zobaczył go tonącego w falach?
Luter twierdzi, że wiara wymaga również wyrzeczenia się „przykazań”. Bo choćby drabina była rozciągnięta do nieskończoności, to nigdy nie osiągniemy samej nieskończoności (Boga) wspinając się po niej (bo zawsze można dodać nowe szczeble).
„Przykazania” są zdeformowaną formą wiary, nie charakterystyczną bezpośrednio ani dla judaizmu, ani dla chrześcijaństwa. W judaizmie przykazanie, czyli prawo, kieruje człowieka ku Bogu, w chrześcijaństwie jest wychowawcą ku Chrystusowi, gdzie realizuje się komunia z Bogiem.
Wiara zakłada wyrzeczenie się wszystkich swoich możliwości, bierność od wewnątrz, aby doświadczyć działania Boga, które przychodzi nagle i z mocą. Tak właśnie stało się z Lutrem: dopóki próbował wypełniać Boże przykazanie z „niemiecką precyzją”, wszystko okazywało się daremne: odkrył, że serce nie może być oczyszczone z grzechu. Wyrzekając się siebie, doświadczał jednak niekiedy, nawet w przeżyciach religijnych, które nazywał mistycznymi, że bramy nieba zostały otwarte i do jego duszy napłynął pokój. Usprawiedliwienie opiera się na spotkaniu z Bogiem, za którym same idą dobre uczynki.